Badanie (pomiary) pól elektromagnetycznych w pytaniach i odpowiedziach
Pole elektromagnetyczne to rozchodzenie się energii poprzez fale elektromagnetyczne. Znamy je dobrze na przykład pod nazwą fal radiowych. Ale polem elektromagnetycznym jest także światło (po prostu zwykłe światło…), promienie Roentgena, podczerwień (która grzeje) i ultrafiolet (który opala skórę). Zwykłe rozchodzenie się prądu w przewodach to także pole elektromagnetyczne.
Pol elektromagnetyczne ma dwa równorzędne składniki: pole elektryczne i pole magnetyczne. Zatem pole magnetyczne jest częścią pola elektromagnetycznego.
Laboratorium akredytowane mierzy zarówno pole elektryczne, jak i magnetyczne oraz pole elektromagnetyczne jako całość. Zależy od przepisu i rodzaju instalacji, o którą chodzi.
Prawie to samo, ale akredytowany podmiot (jak nasze laboratorium badawcze) wykonuje raczej badanie, którego częścią jest pomiar na miejscu. W sprawozdaniu z badania zawiera się więcej informacji niż tylko wyniki pomiarów. Dla uproszczenia komunikacji można przyjąć, że te nazwy znaczą to samo.
Przepisy prawne dla ochrony środowiska (czyli każdego z nas) i dla ochrony osób pracujących w narażeniu na pole elektromagnetyczne zostały stworzone tak, by nigdy żaden człowiek legalnie nie mógł znaleźć się w tak silnym polu, by było to dla kogokolwiek szkodliwe. Dotyczy to także osób osłabionych, chorych, ciężarnych, w podeszłym wieku lub młodocianych.
Żadne legalne źródło pola elektromagnetycznego (maszyna przemysłowa, linia lub stacja energetyczna, stacja telefonii komórkowej, służbowy telefon komórkowy, laptop z WiFi i Bluetoothem lub cokolwiek jeszcze można napotkać w naszym otoczeniu) NIGDY nie mogą spowodować żadnych szkód w ludzkim organizmie.
Ustalono bardzo bezpieczne wartości dopuszczalne dla ogółu ludności, obowiązkowe procedury administracyjne, prawo do informacji dostępnej każdemu zainteresowanemu oraz przepisy prawa pracy (bhp) nakazujące organizowanie pracy w pobliżu źródeł pola tak, by nikomu nie mogły przynieść szkody. Przy tym polskie prawo pracy jest znacząco ostrzejsze niż przepisy innych krajów, które wprost przeniosły do swoich systemów ochrony nakazy dyrektywy UE.
Elementem ochrony ogółu ludności przed niedopuszczalnymi wartościami pola elektromagnetycznego są obowiązkowe badania rozkładu pola em. wokół źródeł, czyli właśnie takie, jakie wykonujemy MY i szereg innych akredytowanych podmiotów.
Wszystkie te przepisy zamieściliśmy TUTAJ.
TUTAJ zamieściliśmy też kilka poradników naszego autorstwa, które opisują to zagadnienie szerzej.
Nie.
Istnieją dwa odrębne zbiory przepisów prawa. Dla pomiarów w środowisku (czyli gdziekolwiek, o ile miejsce jest dostępne dla „zwykłych” ludzi) są to przepisy na podstawie ustawy Prawo ochrony środowiska.
Dla środowiska pracy (potocznie: bhp) przepisy są wyprowadzone z ustawy Kodeks pracy.
Przepisy są omówione na innej stronie naszej witryny (TUTAJ)
NIE!
Naszym zadaniem jako akredytowanego laboratorium nie jest wykazywanie „szkodliwości” pola elektromagnetycznego, lecz wyłącznie stwierdzenie wartości opisujących to pole w miejscach dostępnych dla ludności (ochrona środowiska) lub w miejscach wykonywania pracy (bhp). Nie mamy żadnego prawa do rozstrzygania czy zmierzyliśmy pole „szkodliwe” czy „nieszkodliwe” — stwierdzamy jedynie w wiarygodny sposób, że pole w tych miejscach ma wartości dopuszczalne czy niedopuszczalne zgodnie z prawem. Pomiary (badanie) wykonujemy wiarygodnie, gdyż uzyskaliśmy wymaganą przez prawo akredytację i podlegamy ciągłemu nadzorowi instytucji akredytującej, czyli Polskiego Centrum Akredytacji. To oznacza, że rozumiemy zjawiska, potrafimy i mamy czym mierzyć, „panujemy” nad miernikami i nad tym, co nam wskazują oraz potrafimy to zgodnie z wszelkimi przepisami przekazać klientom w dokumencie sprawozdania z badania. W praktycznie każdym takim sprawozdaniu zamieszczamy także stwierdzenia zgodności, to znaczy wiarygodnie stwierdzamy, że w jakimś miejscu będzie, czy nie będzie przekroczenia poziomów dopuszczonych przez prawo.
Natomiast dla zadających takie pytanie ważne jest, że przepisy, według których działamy i rozstrzygamy o zgodności, są tak ułożone, że nie ma najmniejszych wątpliwości, iż podane w nich poziomy są bezpieczne dla ogółu ludności. Są to wartości znacznie, znacznie zaniżone względem wartości, które kiedykolwiek i gdziekolwiek lekarze odnotowali jako prawdopodobną przyczynę czyjegoś schorzenia lub śmierci. Innymi słowy: nie ma żadnych szans, by poziomy dopuszczone przez polskie prawo mogły komukolwiek wyrządzić jakąś szkodę na zdrowiu. Wszelkie doniesienia o chorobach lub zgonach z powodu działania pola elektromagnetycznego są oparte na jednym z kilku powodów (przestraszeniu, złej woli, naiwności, chęci zysku lub poklasku). Oczywiście dotyczy to jakichkolwiek LEGALNYCH źródeł pól elektromagnetycznych. Źródła nielegalne nie podlegają wprawdzie badaniom, gdyż są przez sprawców przestępstwa ukryte, jednak podlegają ściganiu przez prawo…
W przypadku narażeń pracowniczych pola o wartości dopuszczalnej (inne niż dla ochrony środowiska) mogą u niektórych osób spowodować niegroźne sensacje, na przykład mrowienia na skórze, zakłócenia w działaniu aparatu słuchowego itp. W żadnym wypadku jednak pola o wartościach dopuszczalnych nie mogą nikomu zaszkodzić na zdrowiu! System prawny dotyczący pracowników pozwala zresztą na zapobieganie skutkom nawet takich niegroźnych zjawisk poprzez obowiązek badań lekarskich ukierunkowanych na wrażliwość na pola elektromagnetyczne.
Nie odmówimy nikomu wykonania usługi. Jednak najpierw przypomnijmy, że każdy użytkownik dowolnego źródła pola elektromagnetycznego jest zobowiązany dokonać jego oficjalnego zgłoszenia do starosty, a elementem tego zgłoszenia jest obowiązkowo sprawozdanie z takiego właśnie badania (pomiaru). Zgodnie z odpowiednią ustawą te informacje są dostępne w urzędzie Twojej gminy (miasta). Ponadto działa państwowy system informacyjny SI2PEM dostępny dla każdego (czytelna mapa, na której można sprawdzić pomierzone pole elektromagnetyczne w interesującej Cię okolicy — dotyczy jednak tylko stacji radiowych!).
A zatem… pomiary, które mielibyśmy dla Ciebie wykonać zapewne już zostały wykonane na koszt użytkownika źródła pola, a ich wyniki są lub niebawem będą udostępnione. Z innych naszych wyjaśnień wynika także, że gdyby ktoś zaprojektował, wybudował i uruchomił stację lub linię WN, która powodowałaby gdziekolwiek przekroczenia dopuszczalnych wartości, niezwłocznie starosta doprowadziłby do wyłączenia tego źródła.
Jeżeli jednak zlecisz nam usługę badania we wskazanych miejscach, wykonamy ją tak samo rzetelnie jak robimy to dla wszystkich Klientów, ale nie będziemy mogli uznać sprawozdania z takiego badania za „akredytowane”. To wynika z pewnego zapisu w ustawie Prawo ochrony środowiska. W niczym to jednak nie zmienia istoty i wiarygodności takiego badania, wykonamy je tak samo jak akredytowane, tylko bez jednego „znaczka” (logo) związanego z akredytacją.
Możemy też wykonać na Twoje zlecenie jedynie pomiary, których wyniki przekażemy i omówimy podczas naszego pobytu, bez ich opracowywania w formie sprawozdania.
Nie.
Zgodnie z ustawą Prawo ochrony środowiska i zgodnie z elementarną zasadą tworzenia prawa – wymagania opierają się na rozumieniu zjawisk i ich skutków. Stacje radiowe o małej mocy nie mogą spowodować żadnych niepokojących oddziaływań, tak jak bateria AA nie można spowodować ugotowania potrawy w kuchence mikrofalowej: brak na to wystarczającej energii.
Z całego systemu prawnego wynika, że badaniu obowiązkowemu oraz zgłoszeniu do starosty podlegają tylko stacje radiowe (obojętnie komu służą, wymagają pomiarów), które mają choćby jedną antenę nadawczą, w której moc przekracza 15 W (watów, jednostka mocy elektrycznej lub mechanicznej). Zgodnie z zasadami fizyki chodzi tutaj o tak zwaną moc promieniowaną, którą oznacza się angielskim akronimem EIRP, a pełna nazwa tej wielkości, taka „naukowa”, to zastępcza moc emitowana izotropowo. Nie jest to moc nadajnika!
Dla przykładu: nadajniki WiFi mogą pracować legalnie tylko z EIRP 0,1 W (w pasmie 5 GHz z mocą 1 W). Nadajniki terminali pasma CB mogą w Europie pracować legalnie z mocą 4 W. Stacje bazowe telefonii komórkowej pracują z mocą EIRP bardzo dużą i oczywiście podlegają obowiązkowo pomiarom (badaniu akredytowanemu), które musi wykazać brak przekroczeń w miejscach dostępnych dla ludności, inaczej nie zostanie przyjęte przez starostę zgłoszenie takiego źródła.
Nie.
Zgodnie z ustawą Prawo ochrony środowiska i zgodnie z elementarną zasadą tworzenia prawa – wymagania opierają się na rozumieniu zjawisk i ich skutków. Linie energetyczne napowietrzne o napięciu niezbyt wysokim nie mogą spowodować żadnych niepokojących oddziaływań, tak jak bateria AA nie można spowodować ugotowania potrawy w kuchence mikrofalowej: brak na to wystarczającej energii.
Z całego systemu prawnego wynika, że badaniu obowiązkowemu oraz zgłoszeniu do starosty podlegają tylko linie elektroenergetyczne o napięciu co najmniej 110 kV (kilowoltów). Takie linie w przemyśle określa się jako linie wysokich napięć (WN) lub najwyższych napięć (NN). W Polsce eksploatowane sa przez różne firmy linie WN/NN o napięciach 110, 220, 400 i 750 kV.
Linie o napięciu niższym, zaliczane do średnich napięć (SN), na przykład 60, 30, 20 lub 15 kV nie są w stanie oddziaływać na ludzi ani poprzez swoje pole elektryczne (tym wyższe im wyższe jest napięcie), ani przez pole magnetyczne (tym wyższe im wyższe jest natężenie prądu w linii, czyli przesyłana moc). Tym bardziej nie są istotne żadne linie niskiego napięcia (nn), które zwykle pracują przy napięciu zaledwie 230/400 V.
Nowe przepisy obowiązują od 1 lipca 2016 r. Zachęcamy do zapoznania się TUTAJ.
W streszczeniu:
— użytkownik źródeł pola-EM w przestrzeni pracy odpowiada za rozpoznanie narażeń, w tym za wybór metody dokonania rozpoznania narażeń (rozporządzenie proponuje kilka rodzajów źródeł informacji),
— głównie należy rozpoznać rozległość stref ochronnych pola-EM, ale także narażenia miejscowe w obrębie głowy, tułowia lub kończyn,
— jednym ze sposobów rozpoznania stref ochronnych może być pomiar, ale musi być wykonany przez podmiot akredytowany w tej dziedzinie; istnieją 4 metody badawcze, które mogą być objęte akredytacją; jedna z tych metod pełni funkcję uniwersalną, bywa wykorzystywana, gdy Użytkownik podejmie decyzję o rozpoznaniu za pomocą pomiarów, a pozostałe 3 metody nie obejmują danego rodzaju źródeł;
— na podstawie wybranego źródła informacji o strefach ochronnych i narażeniach miejscowych użytkownik jest zobligowany sporządzić dokumentację opisaną w rozporządzeniu;
— zmiany prawa nastąpiły jako realizacja obowiązku wdrożenia dyrektywy europejskiej. Autorzy przepisu rozszerzyli zakres ochrony ponad ten, którego wymagała dyrektywa; między innymi utrzymano nieistniejące w innych systemach ochrony strefy ochronne (pośrednią, zagrożenia i niebezpieczną) jako pierwszy element zabezpieczenia pracownika (nie jest to element jedyny, pozostałe są przeniesieniem wymagań europejskich); powstał system ochrony, który jest możliwe silną tarczą działająca w interesie pracowników, a nie pracodawców (w przeciwieństwie do oryginalnej dyrektywy), jako ilustrację można wskazać, ze np. w zakresie radiowym system z dyrektywy nakazuje „przejęcie się” wartością 60 V/m (odpowiada w polskim systemie pojęciu IPNob-E), gdy polski system ochrony „reaguje” już przy 7 V/m – początku strefy ochronnej pośredniej,
— podstawowym elementem ochrony po prawidłowym rozpoznaniu narażeń jest decyzja lekarza medycyny pracy: po jego prawidłowym poinformowaniu o stwierdzonych narażeniach (np. pracy w strefie ochronnej, przekroczeniach IPNob w głowie lub tułowiu, częstotliwości pola-EM) lekarz wydaje zgodę (brak przeciwwskazań) do pracy w opisanych warunkach lub zabrania dopuszczania konkretnej osoby do pracy w tych warunkach. To praktycznie całość systemu ochrony,
— ograniczenie czasu pracy w określonym miejscu NIE JEST (zasadniczo, z pewnymi rzadkimi wyjątkami) sposobem ochrony, w przeciwieństwie do poprzednich przepisów,
— wbrew rozpowszechnionym poglądom, pracodawca (użytkownik źródła pola-EM) NIE MA PRAWA zakazywać do żadnych miejsc wstępu pracownikom o konkretnych cechach zdrowotnych – na przykład osobom z rozrusznikami serca, endoprotezami itp. W rzeczywistości przecież pracodawca nie ma w ogóle prawa o takich cechach zdrowotnych wiedzieć! Jedyną uprawnioną osobą do zadecydowania o zakazie pracy w strefach ochronnych jest wspomniany lekarz medycyny pracy.
Więcej informacji w przepisie.
Po to wprowadzono (właściwie: utrzymano w polskich przepisach) strefy ochronne, żeby nie była niebezpieczna dla nikogo. Praca w strefach ochronnych ma swoje reguły i jest dopuszczalna dla każdego pracownika, któremu nie zabronił tego prawidłowo poinformowany lekarz medycyny pracy. Skoro lekarz dopuszcza do pracy w strefach ochronnych, stwierdza brak zagrożeń dla zdrowia dla konkretnego człowieka.
Praca w strefie ochronnej jedynie „wyzwala czujność”, to znaczy kieruje pracownika właśnie pod opiekę lekarza, który rozstrzyga o możliwości pracy lub jej zabrania.
Zatem praca w strefach ochronnych stanowi (wg nazw z przepisów) narażenie, a nie zagrożenie, do tego jeżeli wszystko odbywa się prawidłowo, jest to „narażenie kontrolowane”.
Granice wartości pola-EM dla stref ochronnych są o wiele niższe niż jakiekolwiek wartości, które w historii narażęń ludzi na pola-EM zostały odkryte jako szkodzące zdrowiu w jakikolwiek sposób.
Więcej informacji w przepisie oraz w innych odpowiedziach.
Od 1 lipca 2016 r. nie istnieje ograniczenie czasu pracy w strefie ochronnej zagrożenia. Wyjątki od tej zasady istnieją, ale są dość rzadkie (przekroczenie IPNob, por przepis TUTAJ oraz inne pytania na niniejszej stronie).
Kto zapozna się z przepisami, potwierdzi, że w praktyce większości zakładów przemysłowych nie ma różnicy między strefami ochronnymi pośrednią i zagrożenia. Jeżeli pracownik ma lekarskie orzeczenie o braku przeciwwskazań do pracy w strefach ochronnych pola-EM, jest ono jednakowo ważne w obu strefach. W strefie zagrożenia mogą (według definicji, która jednak posługuje się przykładami, a nie ścisłą listą) w obu rodzajach stref mogą wystąpić pod działaniem pola-EM inne zagrożenia niż w strefie pośredniej, ale w praktyce nie ma to żadnego wpływu na nic.
Innymi słowy: albo pracownik pracuje w strefie ochronnej i musi miec na to dopuszczenie medyczne, albo poza strefami. Nazwa strefy jest nieistotne. Tym samym są zbędne „mapki”, na których wykreśla się skomplikowane kształty obu rodzajów stref, bo mapki takie (podział na strefy) nie mają żadnego związku z praktyką pracy zakładu i obsługi maszyn. Istotne jest istnienie strefy ochronnej lub jej brak, a nie podział według nazw.
Praca w strefie ochronnej niebezpiecznej jest zasadniczo niedopuszczalna, choć przepis formułuje pewne warunki, których spełnienie umożliwiałoby pracę czasową nawet w obrębie tej strefy.
Więcej informacji w przepisie oraz w następnej odpowiedzi.
Wskaźnik W został zdefiniowany zupełnie odmiennie w nowych przepisach, które obowiązują od 1 lipca 2016 r. Jedyną podobną rzeczą względem starych przepisów jest to, że wskaźnik (jak każdy parametr tego rodzaju w różnych przepisach prawnych) musi być w czasie zmiany roboczej mniejszy od 1.
Należy pamiętać, że w obecnym przepisie ograniczenie czasu pracy w określonym miejscu NIE JEST (zasadniczo, z pewnymi rzadkimi wyjątkami) sposobem ochrony przed polem-EM.
W starych przepisach wskaźnik W był stałym elementem ochronnym dla pracy w strefie ochronnej zagrożenia, bez dodatkowych warunków. W obecnym przepisie wskaźnik W definiuje się wyłącznie wtedy, gdy pomiar lub obliczenia stwierdzą występowanie w obrębie głowy lub tułowia (a nie kończyn) wartości pola-EM wyższych od IPNob. Dopiero w takim przypadku można rozważać ograniczenie czasu przebywania. Zwykle rachunki nie wskazują, by należało ten czas ograniczać w istotny sposób.
Wskaźnik dziennego narażenia ogólnego W jest zdefiniowany tak:
W = (t : 8 h) · [ (E : IPNob-E)2 + (H : IPNob-H)2 ]
uwaga: oznaczenie 'IPNob-E’ nie oznacza odejmowania! jest to efekt pewnej maniery stosowania w przepisie „stylu komputerowego” i może być mylący. W rzeczywistości autorzy przepisu mieli na myśli następujące znaczenie tego skrótu 'IPNob dotyczący E, czyli natężenia pola elektrycznego’.
Jak z tego wynika, mamy tu trzy podstawowe elementy rachunku:
— (t : 8 h): stosunek czasu pracy t w miejscu X w obrębie strefy zagrożenia o przekroczonym IPNob w głowie lub tułowiu – do czasu 8 godzin; innymi słowy: jaką częścią pełnej zmiany roboczej jest czas pracy w miejscu X?
— (E : IPNob-E): stosunek wartości maksymalnej natężenia pola elektrycznego E zmierzonego w obszarze głowy lub tułowia (większa z tych wartości) – do wartości IPNob-E dla danej częstotliwości; innymi słowy: liczymy ile razy zmierzone E przekracza wartość IPNob-E podaną w przepisach (następnie ten iloraz należy podnieść do drugiej potęgi, jak wynika ze wzoru)
— (H : IPNob-H): analogicznie jak dla E, lecz dla natężenia pola magnetycznego H.
Przykład rachunkowy:
W miejscu głowy pracownika przy antenie nadajnika radiowego zmierzono wartości E = 86 [V/m], H = 0,18 [A/m]. Oznacza to, że miejsce znajduje się w strefie ochronnej zagrożenia (graniczny IPNod-E = 20 V/m) oraz przekroczona została wartość IPNob-E równa 60 [V/m]. Pracownik przebywa w tym miejscu 2 h w czasie zmiany roboczej.
Zatem:
(t : 8 h) = (2 : 8) = 0,25;
(E : IPNob-E) = 86 : 60 = 1,433; (E : IPNob-E)2 = (1,433)2 = 2,054;
(H : IPNob-H) = 0,18 : 0,16 = 1,125; (H : IPNob-H)2 = (1,125)2 = 1,265;
ostatecznie:
W = 0,25 · [2,054 + 1,265] = 0,25 · 3,319 = 0,83 i jest mniejsze od 1.
Pracownik w tym przykładzie pracuje w warunkach narażenia kontrolowanego, gdyż wskaźnik W nie przekracza jedności. Gdyby jednak czas jego pracy wynosił 3 godziny, analogiczne obliczenia dałyby wartość W równą 1,244 i taki czas pracy w tym miejscu nie byłby dopuszczalny.
Aby wyliczyć dla takich warunków (przekraczania IPNob w obszarze głowy lub tułowia) dopuszczalny czas pracy, należy dokonać przekształcenia wzoru definicyjnego W. Otrzymuje się zależność:
t = 8 : [(E : IPNob-E)2 + (H : IPNob-H)2]
Dla pracownika z naszego przykładu obliczenie przebiegałoby następująco:
t = 8 : [ 2,054 + 1,265] = 8 : 3,319 = 2,41 [h], czyli około 2 h 24 min.
Ten czas pracy w stwierdzonych warunkach gwarantuje, że W nie przekroczy jedności i pracownik będzie przebywał w narażeniu kontrolowanym, czyli dozwolonym (oczywiście pod warunkiem, że w ogóle lekarz dopuścił pracownika do pracy w obrębie stref ochronnych).
Więcej informacji w przepisie.
SANEPID (Wojewódzka Stacja Sanitarno-Epidemiologiczna) musi posiadać akredytację jak każde inne laboratorium badawcze. Nie ma prawa wykonywać takich badań tylko z powodu „bycia Sanepidem”.
W Polsce jest 16 wojewódzkich Sanepidów, tylko nieliczne posiadają właściwą akredytację. Można to sprawdzić na witrynie Polskiego Centrum Akredytacji (kliknij)
Nie.
Laboratorium nie mierzy danej stacji bazowej. Proszę zauważyć w dokumencie akredytacji (np. na str. 4 zamieszczonego tam dokumentu zakresu akredytacji), że przedmiotem badań jest:
środowisko w otoczeniu [tu nazwa rodzaju instalacji]
a nie stacja bazowa czy linia energetyczna. Zatem badamy środowisko w wybranym obszarze, nie stację, a stacja radiowa czy linia jest najwyżej „obiektem wywołującym potrzebę badania”.
Podczas pomiaru mamy obowiązek zastosować piony pomiarowe w miejscach tak położonych, by nie pominąć żadnego źródła. Osiąga się to przez przygotowanie przed pomiarami oraz przez obserwację wskazań przyrządu pomiarowego na miejscu. Przepis metodyczny nazywa to uprzednimi obliczeniami do procesu rozmieszczania pionów pomiarowych w terenie. A gdy już przeprowadzamy pomiar w danym pionie, „chwytamy” całkowite pole elektromagnetyczne od wszelkich źródeł w okolicy. Nie mamy nawet możliwości ich wyróżnienia. Jest to bardzo cenna cecha akcji pomiarowej — nie można pominąć wpływu żadnego źródła. Gdyby hipotetycznie jedna i druga sąsiednia stacja radiowa z osobna nie powodowała w punkcie pomiaru przekroczeń, a ich łączna emisja już tak, oczywiście przyrząd pomiarowy to stwierdzi, nie wnikając jaka część pola pochodzi od której stacji: zostanie stwierdzone przekroczenie i o to tylko chodzi w całym procesie.
Jeżeli jakiś kolejny użytkownik „pechowo” zbudował stację radiową w sąsiedztwie już istniejącej, przez co spowodował powstanie przekroczeń, nasze badanie to wykaże, a „pechowiec” będzie musiał skorygować parametry emisji pod rygorem nieprzyjęcia zgłoszenia przez organ ochrony środowiska (starostę).
Zgodnie z przepisami metody badawczej laboratorium musi pozyskać informację zarówno o chwilowym stanie pracy instalacji podczas pomiarów, jak i o maksymalnie możliwym stanie pracy (najsilniejszej możliwej emisji). W sprawozdaniu z badania podaje się oddziaływanie maksymalnie możliwe, przeliczając odpowiednio warunki z czasu pomiaru na warunki maksymalne. Dzięki temu sprawozdanie z badania przedstawia stwierdzenia ważne „zawsze”, w dowolnej chwili pracy instalacji, niezależnie czy w czasie pomiarów emitowała najsilniej, czy nie. Takie przeliczenia są nakazane dla większości rodzajów badanych instalacji.
Między innymi dlatego nasza działalność to wykonywanie badania, a nie tylko pomiaru. Dlatego też cena za usługę uwzględnia nie tylko podróż na miejsce pomiaru i opracowanie tabeli wyników, ale o wiele więcej naszej pracy.
Nie odmówimy nikomu wykonania usługi.
Jeżeli jednak zlecisz nam usługę pomiaru pola od linii, która nie pracuje na wysokim napięciu (a tak pewnie jest z linią koło Twojego domu) we wskazanych miejscach, wykonamy ją tak samo rzetelnie jak robimy to dla wszystkich Klientów, jednak nie będziemy mogli uznać sprawozdania z takiego badania za „akredytowane”. To wynika z pewnego zapisu w ustawie Prawo ochrony środowiska oraz z rozporządzenia. W niczym to jednak nie zmienia istoty i wiarygodności takiego badania, wykonamy je tak samo jak akredytowane, tylko bez jednego „znaczka” (logo) związanego z akredytacją.
Możemy też wykonać na Twoje zlecenie jedynie pomiary, których wyniki przekażemy i omówimy podczas naszego pobytu, bez ich opracowywania w formie sprawozdania.
Prawdopodobnie nie.
Laboratorium ma obowiązek stwierdzenia istnienia stref ochronnych w ramach przestrzeni obsługi źródła. Czasami ustalenie kresu tej przestrzeni jest trudne lub Klient życzy sobie, by tak małe strefy także ujawnić w sprawozdaniu z badania.
Jednak rozstrzyga przepis, który każe kwalifikować przynależność do strefy ochronnej według położenia głównej osi ciała. W praktyce jest to kręgosłup osoby wyprostowanej lub pochylonej, zależnie od sposobu wykonywania pracy.
Prawdopodobnie więc rozległość i położenie strefy ochronnej z pytania jest zbyt mała, by było możliwe znalezienie się w niej kręgosłupa – taka strefa nie leży w miejscu wykonywania pracy (a zatem w przestzreni obsługi) lub inaczej: w miejscu wykonywania pracy jest strefa bezpieczna, brak stref ochronnych pola-EM.
Problem dotyczy zapewne takiego zdania w ustawie Prawo ochrony środowiska (art. 152):
Instalacja, z której emisja nie wymaga pozwolenia, mogąca negatywnie oddziaływać na środowisko, podlega zgłoszeniu organowi ochrony środowiska
a skoro wymaga zgłoszenia, to i badania, a z niego sprawozdania.
Tymczasem rozporządzenie Rady Ministrów (tzw. rozporządzenie kwalifikacyjne) z dnia 10 września 2019 r. w sprawie przedsięwzięć mogących znacząco oddziaływać na środowisko w kolejnych zmianach usunęło z listy mogących oddziaływać na środowisko najpierw linie i stacje elektroenergetyczne, a następnie jakiekolwiek stacje radiowe. A zatem mogłoby się wydawać, że stacje radiowe oraz instalacje wysokiego napięcia (linie i stacje) po tych zmianach NIE podlegają pod nakaz artykułu 152 ustawy Prawo ochrony środowiska, nie muszą być zgłaszane do starosty i z tego powodu nie wymagają żadnych pomiarów.
Jest to obraz całkowicie fałszywy, wynikający tylko z dość niezgrabnego użycia nazw w przepisach. Poniżej krótkie wyjaśnienie:
— w polskim prawie istnieją DWIE ustawy o charakterze środowiskowym; przytaczana tu często ustawa Prawo ochrony środowiska zajmuje się instalacjami (stacjami radiowymi, stacjami elektroenergetycznymi, liniami elektroenergetycznymi) już uruchomionymi, a właściwie tuż przed ich uruchomieniem. Ustawa nakazuje wykonanie konkretnych działań zmierzających do udokumentowania, że instalacja jest tak zbudowana, iż po jej uruchomieniu na pewno nie dojdzie do przekroczeń w środowisku (czyli w dowolnym miejscu) dopuszczalnych wartości. Pomiary to potwierdzają, starosta oraz dwa (!) inne organy państwowe przyjmują bez zakwestionowania, instalacja może pracować z deklarowanymi parametrami emisji;
— drugim aktem prawnym jest tzw. ustawa o dostępie do informacji (Dz.U. 2008 nr 199 poz. 1227; tytuł skróciliśmy), która zajmuje się instalacją PRZED jej wybudowaniem na miejscu. Rozporządzenie „kwalifikacyjne” Rady Ministrów jest aktem wykonawczym tej właśnie ustawy (a nie Prawa ochrony środowiska). Usunięcie z listy „przedsięwzięć mogących znacząco oddziaływać na środowisko” i stacji/linii WN, i stacji radiowych oznacza, że dla ich wybudowania nie jest potrzebne wykonywanie szeregu działań urzędowych, które miały dokonać oceny zagrożenia. Rada Ministrów kilka lat temu doszła do słusznego wniosku, że mechanizm ochrony ludności wynikający z wyżej opisanych nakazów ustawy Prawo ochrony środowiska jest wystarczający. Należy się z tym zgodzić, bo niezależnie od licznych czynności szeregu urzędów dokonywanych przed projektowaniem i wybudowaniem instalacji, na końcu i tak starosta ocenia efekt: albo instalacja NIE POWODUJE przekroczeń w jakimkolwiek dostępnym miejscu i wówczas może pracować, albo POWODUJE przekroczenia i w tym stanie pracować nie może i nie będzie (zostanie wyłączona). Liczne i kosztowne oraz czasochłonne działania przedinwestycyjne (decyzje środowiskowe, proces ustalania ich potrzeby wydaniu lub braku potrzeby, analizy, raporty środowiskowe) były od samego początku całkowicie zbędną „nadgorliwością” systemu prawnego, jak zresztą opisano w uzasadnieniu zniesienia tych list.
— najważniejszym źródłem „zamieszania” dotyczącego obowiązku (lub rzekomego braku obowiązku) wykonywania badan (pomiarów) pola wokół tego rodzaju instalacji oraz dokonywania ich zgłoszeń do starosty jest niezgrabność pojęciowa w obu aktach prawnych. Dlatego zwracamy uwagę, iż rozporządzenie „kwalifikacyjne” Rady Ministrów (w ślad za ustawą o dostępie) posługuje się pojęciem przedsięwzięć mogących znacząco oddziaływać na środowisko (dzieli je na zawsze mogące, czyli bez wątpliwości rozstrzyganych przez jakikolwiek organ administracji, oraz na potencjalnie mogące, która to możliwość potwierdza dopiero proces oceny). Natomiast artykuł 152 ustawy Prawo ochrony środowiska dotyczy instalacji mogącej negatywnie oddziaływać na środowisko. A zatem NIE JEST to to samo pojęcie, co oddziaływanie znaczące z tej drugiej ustawy i rozporządzenia „kwalifikacyjnego”. Tu autorzy ustawy mieli na myśli po prostu fakt, że instalacja emituje pole elektromagnetyczne i wobec tego należy nakazać właściwemu ministrowi „zajęcie się” tą sprawą. Właściwy minister opracował zasady sprawdzania dotrzymania tych poziomów w miejscach dostępnych, przy tym kierując się nakazem postępowania zgodnego ze stanem wiedzy, ograniczył potrzebę wykonywania badań do stacji radiowych o EIRP ponad 15 W oraz do stacji i linii energetycznych od 110 kV wzwyż; ponadto nie nakazał uzyskiwania pozwoleń na ich eksploatację, przez co automatycznie są objęte obowiązkiem zgłoszenia. I tego dotyczy artykuł 152. Zatem przed ich pierwszym przyjęciem do eksploatacji należy je włączyć do celów wykonania akredytowanego badania, zgłosić i odczekać na brak reakcji starosty lub jego pozytywną albo negatywną reakcję.
Laboratorium nie ma zadania mierzenia rozkładu całego pola wokół na przykład anten stacji telefonii komórkowej.
Z przepisów prawa wynika, iż przy ochronie środowiska należy przeprowadzić pomiary w tzw. pionach pomiarowych położonych w sposób opisany w metodzie (w tym przypadku tekst metody jest załącznikiem do rozporządzenia Ministra Klimatu). Zasady te są zgodnie z prawami fizyki różne dla różnych rodzajów źródeł pola em, a nawet dla różnych zakresów częstotliwości. Cały proces jest tak zbudowany, by udokumentować brak przekroczeń pola w miejscach dostępnych dla ludności (lub stwierdzić, że choć w jednym takim miejscu przekroczenia występują, co oczywiście zdyskwalifikuje instalację przy dokonywaniu jej zgłoszenia). Laboratorium (akredytowane) nie ma powodu ani prawa zajmować się wartościami pola elektromagnetycznego dotyczącymi innych fragmentów przestrzeni wokół anten niż te, które są miejscami dostępnymi dla ludności w zakresie wysokości do 2 m nad podłożem.
Przy tym miejsca dostępne dotyczą w ogólności także (co wynika z ich definicji ustawowej) mieszkań, tarasów i innych miejsc, w których legalnie mogą przebywać ludzie, niezależnie od wysokości piętra nad gruntem. Rozstrzygnięcia o dachach zależą (zgodnie z definicją) od tego czy wstęp na dach jest dozwolony dla ogółu ludności, czy nie — dachy bywają także czasem tarasami widokowymi dla publiczności… Dach z wejściem zamkniętym na klucz lub z dostawianą takąż drabiną nie jest miejscem dostępnym.
Wybór konkretnych miejsc, liczby i gęstości rozmieszczenia pionów pomiarowych w otoczeniu źródła jest wyłącznie kompetencją laboratorium (stanowi o tym metoda badawcza zawarta w załączniku do rozporządzenia). Laboratorium odpowiada więc (i tylko ono) za takie rozmieszczenie pionów pomiarowych i zakończenie pomiarów w takiej odległości od instalacji, by nie „umknęło” w sprawozdaniu z badania żadne miejsce dostępne, w którym mogłoby dojść do przekroczeń wartości dopuszczalnych — mimo punktowego rozłożenia w terenie pionów pomiarowych.
W tym celu metoda nakazuje laboratorium wykonanie obliczeń opartych na znajomości zjawisk i cech źródeł. Kompetencje personelu laboratorium w tym zakresie są jednym z elementów corocznej oceny przez Polskie Centrum Akredytacji zdolności laboratorium badawczego do kontynuowania działalności w ramach akredytacji. Przez obliczenia należy rozumieć także śledzenie wskazań mierników podczas akcji pomiarowej i wywnioskowanie o braku konieczności urządzania w jakimś kierunku kolejnych pionów pomiarowych (wskazania ciągle poniżej czułości miernika lub zakresu metody akredytowanej).
Tak, oczywiście, to obywatelskie prawo.
Jednak najpierw proponujemy zapoznanie się z naszymi wyjaśnieniami zamieszczonymi tu w dziale pytań i odpowiedzi, w dziale prezentującym akty prawne oraz w dziale poradników. Może coś się wyjaśni i odpowiedź o powodzie niskich wartości zmierzonych przez tamto laboratorium stanie się jasna? W jednym z zamieszczonych tu pytań wyjaśniliśmy też, że żadne laboratorium nie ma prawa rozstrzygania czy gdzieś w miejscach dostępnych dla ludzi występuje pole elektromagnetyczne „szkodliwe” czy „nieszkodliwe”, laboratoria stwierdzają tylko wartości dopuszczalne prawnie lub ich przekroczenie.
Warto też wiedzieć, że laboratorium nie musi wchodzić do każdego mieszkania czy wykonywać pomiarów akurat w miejscach, które nas interesują szczególnie. Mimo to dobrze działające laboratorium wykona badanie poprawnie.
Proszę pamiętać, że dla osób niezwiązanych zawodowo z radiem lub elektroenergetyką bardzo często te zjawiska wydają się znacznie „potężniejsze” niż są w rzeczywistości. Takie ”rozdmuchiwanie” emisji elektromagnetycznych jest najczęściej całkowitą bujdą. Bardzo często ktoś potrafi wzbudzić strach przed tym, czego nie widać na oko.
A osoby, które czują się źle i nie znają PEWNEGO powodu takiej dolegliwości powinny — niezależnie od sprawy dobrego lub złego sprawozdania z badania pola elektromagnetycznego — skorzystać z porady lekarskiej. To oczywista i uniwersalna porada.
Jeżeli jednak cos wyraźnie nie pasuje w sprawozdaniu, można wnieść skargę na badanie do Polskiego Centrum Akredytacji ul. Szczotkarska 42 01-382 Warszawa, sekretariat@pca.gov.pl, tel. 22 355 70 00
W sprawozdaniu z badania NIE WOLNO laboratorium zamieszczać żadnego z wymienionych w pytaniu elementów! Zamieszczanie tego w sposób sugerujący, że są częścią akredytowanego sprawozdania, grozi zawieszeniem akredytacji laboratorium.
Poszukiwanie tych elementów w sprawozdaniu jest efektem pewnego przyzwyczajenia — przez kilkadziesiąt lat istniał system ochrony pracowniczej przez narażeniem na pola elektromagnetyczne zupełnie odmienny od obcego, opartego na dyrektywie unijnej. Krótko ujmując:
— zadaniem laboratorium w ramach akredytacji jest WYŁĄCZNIE stwierdzenie istnienia i rozległości tzw. stref ochronnych pola-EM (pośredniej, zagrożenia lub niebezpiecznej) lub braku stref ochronnych w miejscach wykonywania pracy (strefa bezpieczna); w pewnych przypadkach zadaniem laboratorium jest także wykonanie pomiarów tzw. narażeń miejscowych w głowie, tułowiu i kończynach. Można obrazowo stwierdzić, że zadanie laboratorium to wykonanie „fotografii” stref ochronnych plus narażenia miejscowe – i nic więcej.
— ocena narażenia to obecnie podstawowy obowiązek UŻYTKOWNIKA źródeł pola-EM, a w żadnym wypadku nie obowiązek laboratorium; użytkownik ma prawo oczekiwać, że laboratorium dostarczy sprawozdanie prawidłowe i czytelne, na podstawie którego wykonanie oceny narażeń (i innych nakazanych dokumentów; por. omówienie przepisów) będzie łatwe i poprawne merytorycznie
— ograniczanie czasu pracy zasadniczo W OGÓLE NIE JEST ELEMENTEM OCHRONY PRACOWNICZEJ! Bywają wprawdzie wyjątki i czas pracy powinien być ograniczany, ale są to przypadki szczególne; ograniczenie czasu pracy występowało w starych przepisach w obrębie strefy ochronnej zagrożenia i było w niej czymś oczywistym. Tak obecnie nie jest, praktycznie JEDYNYM środkiem zapobiegawczym jest obecnie dopuszczenie (lub jego brak) pracownika przez prawidłowo poinformowanego lekarza medycyny pracy do pracy w obrębie stref ochronnych – i nic więcej.
— wskaźnik W wprawdzie nadal pojawia się w przepisie, jednak jest zdefiniowany całkiem odmiennie od poprzedniej definicji. Nie należy zaczynać procedury działań ochronnych od dociekania wartości wskaźnika W (obecnie jest wskaźnik narażenia dziennego), gdyż nieomal zawsze będzie wynosił 1. Wskaźnik narażenia dziennego jest zdefiniowany tylko i wyłącznie wówczas, gdy w ramach tułowia lub głowy (a nie kończyn) stwierdza się przekroczenie wartości, którą przepisy oznaczają IPNob (bazowy interwencyjny indeks narażenia). Jeżeli w głowie lub tułowiu nie występują przekroczenia IPNob, wskaźnik W w ogóle nie istnieje, nie jest zdefiniowany czy określony.
— laboratorium nie ma prawa wypowiadania się ani żadnej wiedzy na temat „daty następnych pomiarów”. O wykonywaniu pomiarów i ich ewentualnym powtarzaniu decyduje wyłącznie Użytkownik źródeł pola-EM, który wyłącznie odpowiada za sporządzenie dokumentacji narażeń (według wymagań rozporządzenia) oraz za wybór sposobu uzyskiwania informacji do tej dokumentacji.
Po bliższe wyjaśnienia systemu ochrony pracowniczej odsyłamy na stronę przepisów.
Naprawdę odradzamy wykonywanie jakichkolwiek „pomiarów” nawet najbardziej polecanymi tanimi miernikami! Takie przyrządy można nazwać najwyżej wskaźnikami (a nie miernikami), a i to tylko z mało ważnego powodu: że gdy pole jest wyższe, to wskazują więcej, a gdy niższe — mniej. I to wszystko. Niczego to nie mierzy, o niczym nie świadczy.
Wiarygodny pomiar pola elektromagnetycznego może odbywać się tylko na zasadach, które stosujemy i my, i wszystkie inne akredytowane laboratoria badawcze. Z tego właśnie powodu ustawodawcy nakazują posługiwanie się do takich badań podmiotami akredytowanymi, czyli o uznanych kompetencjach personelu, działających zgodnie z zasadami światowo uznanej normy, stosujących wzorcowane wyposażenie pomiarowe (mierniki), o znanych cechach pomiarowych, o odpowiednio wysokiej i znanej odporności na zakłócenia od innych pól niże akurat mierzone itd. Tych cech podlegających nadzorowi i corocznej kontroli jest więcej.
Żeby nie pisać nieczytelnych szczegółów podamy tylko, że my z naszym wyposażeniem pomiarowym klasy znacznie wyższej niż „tani i zgrabny mierniczek z internetu” — my po wykonaniu pomiaru w terenie… nie znamy zmierzonej wartości. Bo to, co odczytujemy na mierniku, nie jest jeszcze wartością zmierzoną, lecz dopiero wartością odczytaną z miernika. Te liczby musimy dopiero „obrobić” w biurze, pomnożyć przez kilka (od dwóch do czterech!) poprawek, które uzyskujemy dzięki cyklicznemu wzorcowaniu mierników w (także akredytowanym) laboratorium wzorcującym. Musimy uwzględnić cechy miernika dla konkretnej częstotliwości mierzonego pola i uwzględnić ewentualne zakłócanie pomiaru przez inne pole (na przykład pomiar od stacji radiowej w pobliżu linii wysokiego napięcia wywołuje takie zagadnienie zakłócania, zniekształcania wyniku pomiaru). Następnie musimy obliczyć tak zwaną niepewność pomiaru (dawniej nazywaną błędem pomiaru) i dopiero po wykonaniu takiego szeregu obliczeń możemy uznać, iż znamy wynik pomiaru wykonanego tam, w terenie. I taki wynik publikujemy (lub odrzucamy, gdyby nie spełniał wymagań metrologicznych, na przykład z powodu zbyt dużej niepewności). I na tak uzyskanym wyniku możemy oprzeć stwierdzenie zgodności z wartością dopuszczoną przez prawo.
Proszę przyznać, że ten proces uzyskiwania wiarygodnego wyniku nie ma żadnego porównania z odczytaniem wskazań „zgrabnego, taniego miernika” okazyjnie nabytego…